Stało się - 8.30, ostatni dzień weekendu majowego. Błogi czas, w którym miejsce stacjonowania (i tak rozładowanego) telefonu nie miało dla mnie znaczenia, dobiega końca. Czas, w którym wlepianie oczu w monitor komputera podczas drzemki małej W. było zupełnie bezkarne, a gotowanie, spacerowanie i zabawa nie skalane były śladową nawet ilością pośpiechu.
Przed naszą rodziną wyzwanie, wielkie przedsięwzięcie, istotna zmiana, ryzyko i dużo pracy. Projekt póki co tajemniczy, ale myślę, że niebawem przejdzie przez kolejne odsłony jawności. Czuję, że jestem, że jesteśmy, że są we mnie uczucia, których odwiedzin wyczekiwałam niecierpliwie. Czuję, że jesteśmy siłą i jej napędem jednocześnie. Jak dobrze.
Zdjęcia z miejsc odwiedzonych podczas małych wypraw i spacerów majówkowych.
Jestem absolutnym przeciwnikiem łańcuchów przy psich szyjach.
Piękna majowka! Wspaniale, że mogliście tak nabyć się ze sobą.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w spełnianiu projektu!
dziękujemy:)
UsuńTrzymam kciuki za Wasze plany! :)
OdpowiedzUsuńdzięki wielkie
UsuńPowodzenia! :) Pader
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie i za to, że tu wpadasz również :)
Usuńbrzmi arcyciekawie, trzymam kciuki!!!
OdpowiedzUsuńi mam nadzieję, że efekt też będzie arcyciekawy :)
Usuńdziękuję:)