Powiem tak...ostatnim postem nie pozamiatałam raczej wszechświata, zdaję sobie z tego sprawę. Przeczytałam go kilkukrotnie i muszę przyznać, że wyziera z niego intensywna bezpłciowość ;). Cóż jednak począć, najwidoczniej cała "płciowość", jaką posiadam nakierowana jest na otaczanie troską mojej Wandy :).
Dzisiaj odbyło się szczepienie. Znam kontrowersje, a także wiele "za" i "przeciw", otaczające szczepionki skojarzone. Każdy podejmuje własna decyzję i ja postanowiłam ukłuć dziś moje dziecko tylko raz w zamian podawania mu serii atakujących igieł. Ta decyzja podjęta była również po to, by oszczędzić stresu mnie samej. Wanda była dzielna, chwilkę poszlochała i zaraz się uspokoiła. Ja natomiast miałam łzy w oczach przed, w trakcie i po całej akcji. E. trzymał ją podczas szczepienia, tymczasem ja desperacko kręciłam się po gabinecie. Później pomyślałam sobie, że z pewnością widać było po moim zachowaniu, że to pierwsze dziecię w mojej matczynej karierze ;).
Temat biustu huczy ostatnio w środowisku około-dzieciowym (jakby się dobrze zastanowić, to około-dzieciowy jest właściwie cały świat :)), więc i ja sobie huknę. Nie chcę huczeć zbyt mocno, bo nie czuję takiej potrzeby, ale kilka słów wtrącę. Dla mnie bliskość łączy się z intymnością, a tej drugiej zaczyna mi na prawdę w całym tym zamieszaniu dotyczącym karmienia piersią bardzo brakować. Dla mnie to urocze, kiedy widzę mamy z zakrytym ramieniem np. tetrową pieluszką czy chustą. Wiem, że tam pod przykryciem jest cichy świat małego człowieczka, w którym spokojnie sobie zajada. I tyle. Nic więcej nie mówię, bo chyba wszystko już zostało na ten temat ostatnio powiedziane.
Ściskam. Szczególnie nowych członków blogosfery, którzy w ostatnich dniach przyszli na świat :).
Ależ Wandzia ma czuprynę! Fiu-fiu!
OdpowiedzUsuńCo do szczepienia to mnie serce zawsze pęka na tysiąc kawałków. Strasznie jest oddać taki mały, ufny kłębuszek do kłucia :(.
A co do karmienia to my z bobasem chowamy się w krzakach i pod tetrówkami ale i tak wolę karmić w domu. Na mieście "odwalam" karmienie, siedzę i czekam kiedy ssak skończy. W domu nie mogę się napatrzeć na to maleńkie uszko i rzęski i łapkę, która ściska mój palec.
Nie chcę nawet myśleć jak przykro by mi się zrobiło, gdyby ktoś to skomentował jako nieapetyczne czy nienormalne. Bo dla nas to takie małe święto :). Dlatego tak szkoda mi mam, którym nie przeszkadza karmienie publicznie, a które spotykają się z bardzo nieprzychylnymi a często obraźliwymi komentarzami. Stąd mój wściekły post o cycu ;).
prawda! ole !
UsuńJa się nie wypowiem ani na temat szczepionki, ani karmienia, bo to jeszcze przede mną i sama nie wiem jak to będzie. Wszystko okaże się za 2 miesiące albo i później jak Mała się zasiedzi w swej komnacie ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że znów jesteś! :)
tez się cieszę, że udaje mi się tu powracać, daje mi to jednak duuużo pozytywnej energii.
UsuńJa też kłuję tylko raz. Wyobrażasz sobie te kłucia we wszystkie kończyny? O nieee... tego bym nie zniosła! Jak się czujecie po? Boziu mnie stresują zawsze te trzy dni po straszliwie a do strachliwych sie nie zaliczam raczej :)
OdpowiedzUsuńCo do cycków to wiesz... :) czasem to karmienie to tylko karmienie bez żadnej filozofii bliskościowej - dzieciak głody, pierś usta cmokanie i koniec :)tak samo jak butelką - wyjmujesz podajesz odbekujesz :) a że podajnik inny... no cóż jakby wszystko na świecie było takie samo to by było nudno ;)
szczepienie - nie wyobrażam sobie i wiem, że następne też będę pewnie też tak przeżywać.
Usuńcycki - wiem, wiem :) myślę, że można Cię nazwać nawet ambasadorką cycków ;) i mimo, iż brzmi to może komicznie, wierz mi, że to komplement :)
jaka pocieszna dzidzia! :) Na samą myśl o szczepieniach naszego Karolka przechodzą mnie dreszcze. Sama pół życia mdlałam na samą myśl o igle. Do dnia dzisiejszego odwracam się w bok - unikając widoku tej strasznej igły ! :) Na szczepienia z mężem chyba będę posyłać męża. Chwilowo jest to dla mnie temat tabu. Pozatym cała ta lista szczepień obowiązkowych i nie tylko mnie przerasta. Sama nie wiem na co najlepiej się zdecydować. No cóż, nowe życie to i nowe decyzje do podjęcia :) To chyba wielka sztuka być rodzicem :)
OdpowiedzUsuńto prawda. Dzidziusie są tak na prawdę początkiem zupełnie nowego życia - nie tylko swojego ;)
UsuńKarmienia i szczepienia to temat jeszcze nie dla mnie. Obecnie mogę powiedzieć, że jestem i za szczepieniem nawet tak malutkiego dzieciątka i za karmieniem piersią, bo uważam, że jednak powinniśmy żyć w zgodzie z naturą, brać i dawać z niej to co najważniejsze i najlepsze:)
OdpowiedzUsuńMalutka Wandzia:)
A swoją drogą, to chyba jedyna dziewczyna-noworodek z wielu znanych mi dzieci na blogach :)
w moim "realu" za to same dziewczyny się rodzą :)
Usuńśliczna mała Wandzia;)
OdpowiedzUsuńdziękuję. Czekam z niecierpliwością na Twoją :)
UsuńCo się czepiasz posta swego? Chcesz blogowe koleżanki w kompleksy powpędzać? ;P
OdpowiedzUsuńWandzia jest urocza, po prostu :)
A co do karmienia, zgadzam się całkowicie. Sama chciałabym dla siebie i dziecka intymności w tej chwili, żadnych przypadkowych gapiów. A co inne mamy robią to moim zdaniem ich sprawa. Mnie widok karmiącej nie gorszy.
ech, odrobina samokrytyki bywa motywująca ;)
UsuńCudowne zdjęcie.
OdpowiedzUsuń