Przybywam z dworu Cesarzowej Wandy i niosę dobre wieści. Otóż spacery zmieniają zdecydowanie swój charakter z rozpaczliwie nerwowych na spokojno-obserwacyjno-śpiące :). Godzina spaceru również zaczyna zależeć od mnie, a nie od humoru Fruzi. Znaczy to, że spacer zaczął w końcu Wandzię, jak i większość dzieci, koić, a nie wprawiać w poczucie największego nieszczęścia ;). Dużo mnie już córka moja nauczyła o swoich potrzebach i o tym, jak ona widzi ich zaspokajanie. Wstępujemy w etap harmonii, na którą oczywiście ciężko pracujemy. Sprawia to, że macierzyństwo nabiera uroków i rumieńców, bo wciąż mam ochotę "na jeszcze" ;). Każdy dzień przynosi nową minę, ruch, zachowanie, a ja ekscytuję się, może nawet z lekką dozą szaleństwa, ale jak można na punkcie Fruźki nie oszaleć ;).
Jednak Wanda swym uroczym bytem wabi nie tylko mnie, ale niestety i różnego rodzaju wysypki :(. Początkowo przydarzył nam się trądzik niemowlęcy, co prawda w bardzo łagodnej formie, ale wiadomo - rodzice zażyli po pigułce niepokoju w pierwszej chwili. Dziś rano natomiast zauważyliśmy, że cały Wandziny brzuszek i biust ;) pokryły się czerwonymi plamkami. Chwila zastanowienia była chwilą krótką - W. w foteliku, E. dzwoni do pracy, zapowiadając spóźnienie, ja wykonuje makijaż z prędkością światła i 10 minut później jesteśmy w przychodni ;). Okazało się, że to najprawdopodobniej reakcja na (swoją drogą zalecany przez panią doktor) balsam do ciała francuskiej firmy, mający zastąpić oliwkę, który na szczęście dostaliśmy w prezencie od znajomej posiadaczki apteki, bo pieniądze kosztuje nie małe. No cóż, można się było domyślić - skoro Wanda nie chciała Niemca, to i balsam od żabojadów uznała za nie do przyjęcia ;).
Wychodząc z przychodni E. powiedział: "chyba trochę spanikowaliśmy", prawda, ale przecież, jak każdy dziecka posiadacz walczymy o złoty medal w konkurencji "rodzicielstwo wyczynowe" i nie damy go sobie tak łatwo odebrać ;).
Ja tak kiedyś spanikowałam na zaczerwienieniem pod ptaszorem dziecka, nawet się spłakałam u lekarza, a okazało się, że to było odparzenie, które na drugi dzień zniknęło ;) Rodzicielstwo wyczynowe miewa zdradliwe pułapki na trasie :D
OdpowiedzUsuńnie dziwię się! o klejnoty trzeba dbać :)
UsuńBasiu, Twoje posty na temat Wandy czyta się wprost mega przyjemnie! Uwielbiam Twoje wywody na temat macierzyństwa:) Nic dodać, nic ująć:)
OdpowiedzUsuńWandzia w tym wózku wydaje się taka maleńka...:) Rozkosznie:)
dziękuje, bardzo mi miło.
Usuńa Wandzia wygląda tu, jakby była okruszkiem, a waży już 5 kilo, więc nie dajcie się zwieść ;)
Po pierwsze piękna z Was para, po drugie - świetnie się czyta Twojego bloga. Oby tak dalej :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdziękuję i ... dziękuję ;)
UsuńWandula w wersji spacerowej- Boska!! :) Oj tak tak, tego rodzicielstwa to się chce więcej i więcej, a im dziecko większe, tym więcej powodów do radości, ale i tęsknoty za jego maleńkością :) Co do wysypek, nasz Synko jak dotąd odporny, tylko raz jak Matka przesadziła z warstwami w wiosenny dzień wysypało Syna na twarzy, że hej! Od tamtej pory stosujemy raczej chłodny wychów, trzymając zasady, że lepiej niech zmarznie, niż się przegrzeje! Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńno tak upocone główki są bardziej niepokojące od chłodnych paluszków ;)
UsuńJa nadal jestem w etapie "zgaduj-zgadula co mi jest" ale mam nadzieję, że już niebawem tak jak u Was zacznę kumać co ten Okruch chce.
OdpowiedzUsuńwiadomo - nigdy nie ma pewności, bo nie powie nam jeszcze o co chodzi dokładnie,ale trzeba próbować wszystkiego ;)
UsuńMój Bobas około pierwszego miesiąca życia też miał wysypkę, która zniknęła sama. Ponoc skóra dziecka w tym okresie raguje tak na wieeele czynników, od proszku do prania, po zmianę temperatury (co w okresie upałów jest nie bez znaczenia). Polecam oliwkę Hipp, która jest naturalna, hipoalergiczna, niedroga i sprawdzona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
hej!
Usuńpowiem Ci, że teraz tak sobie myślę, że to rzeczywiście mogła być kwestia temperatury jednak, ale oliwkę sprawdzę, bo nivea wysuszała Wandziny korpus ;)
Nivea ma w składzie płynną parafinę (jak większośc oliwek dla dzieci niestety), która właśnie przy długim stosowaniu wysusza skórę... Hipp to tylko naturalne olejki, w tym olejek ze słodkich migdałów (który kupiłam też w sklepie ekologicznym i na zmiane nacieram Laurkę Hippem lub tym ze słodkich migdałów, który mozna tez wykorzystac w kuchni, np do smazenia nalesnikow:D:D)
UsuńMy mamy za sobą dwa spacery - oba spokojne, ale cały czas serce mi drżało czy Młody się nie rozedrze... mam nadzieję, że nie będzie, jak Wanda na początku, demonstrować siły głosu ;)
OdpowiedzUsuńHehe, co prawda to prawda...my też czasem kiedy przyjeżdżamy do przychodni, pani doktor pyta: co tym razem?:D
OdpowiedzUsuńtaki urok bycia kochaną mamą:D
22 year old Database Administrator III Kalle Ramelet, hailing from Madoc enjoys watching movies like Not Another Happy Ending and Table tennis. Took a trip to Madara Rider and drives a Sportvan G30. zobacz tutaj
OdpowiedzUsuń