Dzisiaj dzień terminu mojego porodu, a może porodu Wandy, właściwie nie wiem jak go mianować ;). W każdym razie...nie dzieje się nic, co mogłoby wskazywać na spełnienie się przepowiedni i to nie żart, zresztą coraz mniej mi już z dnia na dzień do śmiechu...ale staram się ;), więc kto lubi Juliana zapraszam do uśmiechu.
Jeszcze chwila, jeszcze moment:) Za kolka dni pewnie będziesz już miała w ramionach swoje cudo:) Wytrzymaj, dasz radę:) Pozdrawiam i trzymam kciuki za szczęśliwe zakończenie, a raczej początek ;)
OdpowiedzUsuńDasz radę:) Wiem jak to jest być po terminie i jakie to emocje, ale cierpliwość będzie po stokroć wynagrodzona cudną Wandzią po drugiej stronie brzuszka:) Trzymam kciuki żeby szybko poszło i żebyś miała wyraźny sygnał do porodu ;) Buziaki
OdpowiedzUsuńKwietniowe urodziny są bardzo fajne - Wandzia wie, co robi ;) A Juliana uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńOMG :) jak zobaczyłam nowy wpis to na gwałtu rety kliknęłam i jak na złość strona nie chciała mi się załadować! A już myślałam, że Wanda po drugiej stronie brzucha! Ale już niedługo w dwupaku, pozdrawiamy ciepło i trzymamy kciuki! :>>
OdpowiedzUsuńwytrzymasz, ale ja końcówki ciąży to miałam dość jak niczego innego na świecie i końca wypatrywałam jak zbawienia
OdpowiedzUsuń