niedziela, 6 listopada 2011

wszystko.

          Wszystko. Dokładnie, Moje Drogie, dzieje się wszystko. I chociaż teraz siedzę przed komputerem z włosem niemytym i w rozciągniętych ubraniach z prawie już bezbarwnej bawełny, i myśleć by można, że tak wygląda człowiek, który po prostu przestawił się na tryb "luz" to jednak mam wrażenie, że świat stał się wirem i nieskromnie powiem, że wydaje mi się, że to właśnie ja jestem w jego centrum ;).
          Nie rzadko książki nazywają ciążę dziewięcioma miesiącami szczęśliwych oczekiwań. Ha! co za górnolotność. Szczęście moje rzecz jasna jest ogromne, ale poza tym uczuciem doskwiera mi wiele innych. Popłakuję. Popłakuję nadzwyczaj często i w tych momentach wydaje mi się, że świat się absolutnie wali. I cóż z tego, że "to hormony, Monia", jak mnie się smutek przez organizm przelewa hektolitrami. Dobrze, jednak, że bilans wychodzi na 0, bo euforia też się często pojawia.
          Temat "mężczyzny w ciąży" to rzeka, nie sądzicie Panie? Ja wiem, że głośno mówi się tylko o tym, jak On całuje brzuch, jak się troszczy i biega do sklepu w środku nocy. Nie oszukujmy się jednak, że płeć męska na rękach nosi ciężarne z uśmiechem na twarzy przez całe 9 miesięcy. Ja myślę, że to czas dla nich niełatwy. Ja wymagam dużo od przyszłego tatusia
i chwilami myślę, że za dużo, ale jest mi ciężko wyważyć równowagę.
         Jesteśmy z E. pionierami w swoim najbliższym środowisku. Ja nie mam pod bokiem młodej mamy zasypującej mnie mniej lub bardziej niezbędnymi radami, a tzw. Miśka koledzy też nie rozumieją, co znaczy oczekiwać swojego pierwszego dziecka
i liczyć się ze zdaniem kobiety, która je nosi. Podejrzewam, że to stawia E. na scenie życia w natarczywym towarzystwie młota
i kowadła, i naprawdę staram się to rozumieć, choć kosztuje mnie to nie mało.
        Przyznaje, że mogłabym dziś pisać i pisać, ale nie cierpię czytać długich postów, a przysłowie wiekowe kołacze mi się po głowie o tym, ażeby drugiemu niemiłych sytuacji nie czynić ;).
        Zatem c.d.n.

7 komentarzy:

  1. Ja też dużo wymagałam, a teraz wymagam jeszcze więcej, ta pomoc męska jest nieoceniona! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wymagania wymaganiami, ważne że się facet poczuwa. Już nie wspominam o tym, że jak się młode pojawia to chłopu troszkę na jego punkcie odbija :).

    OdpowiedzUsuń
  3. mam nadzieję, że i memu odbije.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja i przed ciążą bywałam humorzasta, więc mój był przyzwyczajony. Ale chociaż momentami nie ogarnia moich zachcianek, albo moich łez wymieszanych ze śmiechem to stara się i cierpliwie wszystko znosi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. My, mimo, że już niemłodzi, też jesteśmy pierwsi wśród znajomych i wszyscy przyglądają się naszej ciążowo-związkowej dynamice z zainteresowaniem i czasami z trwogą ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. o tak, trwogę też zauważam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas troszkę znajomych jest rodzicami, ale w gronie takich najbliższych to jesteśmy pierwsi. Dla nich nasz ślub był nie lada atrakcją, a dziecko tym bardziej! Im się rodzicielstwo kojarzy z kula u nogi, bo przecież już nigdzie na imprezy, na piwko, kręgle itp. chodzić nie będziemy...

    OdpowiedzUsuń