Wczoraj usłyszałam zdanie w całości niesamowite, a mianowicie "Pani dziecko ma dwie rączki i dwie nóżki". Nawet teraz, kiedy sobie to powtarzam mam ochotę pokrzykiwać coś w rodzaju "juuuupiiii !" ;). No, bo niesamowite już, że "pani", że ta "pani" ma "dziecko", a na dodatek ową "panią" jestem ja ... po prostu absolutny odlot! Nie mówiąc już o tym, że prawidłowo się rozwija, co również jest ogromnym powodem do radości. Pan doktor użył sformułowania "jest tak niesforne, jak tylko dziecko może być niesforne" i faktycznie ruszało tymi swoimi kończynkami, jak szalone ;). Nie ma co się łudzić i oszukiwać - to po tatusiu, bo mama niestety do najaktywniejszych osób nie należy ;).
Jeśli chodzi o fałdkę na karku to mieści się w normie, więc ominą nas wszelkie genetyczne nieprawidłowości i schorzenia.
O! i co ciekawe. Pamiętacie mój post o tym, jak z przerażeniem zauważyłam, że tyje, i że rośnie mi brzuch? Wyobraźcie sobie, że od ostatniej wizyty, która miała miejsce ponad miesiąc temu, moja waga nie zwiększyła się w ogóle, jest dokładnie taka sama. Zobaczcie, jak wiele można sobie wmówić...
Dobre wieści :)
OdpowiedzUsuńCzyli już nie kijanka, a ludzik ;)
OdpowiedzUsuńZa to ja od ślubu mam jak pączek w maśle i brzusio mi rośnie, że spokojnie mogłabym wymuszać pierwszeństwo w kolejkach w supermarkecie pod pretekstem ciąży ;)
Wspaniałe wieści...
OdpowiedzUsuńBędę odwiedzać :-)
Cudowne 53 mm szczęscia :)
OdpowiedzUsuńZazdroszcze!!!;**