Pewnie tym charakteryzuje się psychika ciężarnych, że bywa w strzępach. Tracę umiejętność jasnego oceniania sytuacji i panowanie nad sobą chyba niestety też.
W moim związku kłótnie zdarzają się na prawdę ekstremalnie rzadko, natomiast jeśli już to nastąpi, ja przechodzę to wyjątkowo ciężko. Pierwszy etap : krzyk, drugi : płacz, a trzeci smutek i zwątpienie ciągnące się przez kilka zdających się być wiecznością dni. Oliwy do ognia dolewa nonszalancja drugiej ( a w tym przypadku przeciwnej) strony.
Przechodziłam ostatnio okres totalnej afirmacji swojego mężczyzny, ale właśnie się skończył ;).
Zdarza się i mnie tak, ale ostatnio żyjemy w pełnej harmonii a taka poważniejsza kłótnia/ sprzeczka była juz nie wiem nawet kiedy ;)
OdpowiedzUsuńwalka-o-dziecko.blogspot.com
Każda chyba kłótnia to jakiś kroczek w tył w związku. U nas też tak jest. Ważne, że po burzy przychodzi słońce :)
OdpowiedzUsuńNorma, norma :( a w połogu jest jeszcze ciekawiej ;)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, pewnie zabrzmi to okropnie, ale tak już jest, że fakt, iż nie tylko ja tak mam jest pocieszający ;). Dzięki :)
OdpowiedzUsuńEj no w Twoim stanie to nieładnie, że się z Tobą kłóci. Przez 9 miesięcy powinnaś zawsze mieć rację :P
OdpowiedzUsuńKochana, to był właśnie jeden z moich topowych argumentów ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, wszystko Ci wolno, miej to na uwadze przez te 9 miesięcy! :D
OdpowiedzUsuńJa bym tam jednak nie folgowała sobie z tym "zawsze mam rację" przez te 9 miesięcy - potem ciężko się odzwyczaić :D.
OdpowiedzUsuń