Znacie ten stan, kiedy pełni wiary we własną siłę samokontroli zakładacie nowy początek? Kojarzycie to uczucie przypływu energii zmiany, kiedy mówicie: "Od jutra biegam", "Dobra, robię prawko", "Od poniedziałku zaczynam ćwiczyć", "Ok, to był ostatni papieros" i tego typu inne założenia? No właśnie, ja nie. Nigdy nie zakładałam diametralnych zmian, chyba z obawy, że jestem cienias i nie dam rady zwyczajnie.
W dobie, kiedy coraz to kolejne żony sportowców chcą uczyć ciemną, otyłą masę, jak trzymać nóż i widelec i kiedy buty do biegania zakłada się do sukienek wieczorowych, ja chciałam stać w opozycji. Wierząc, że szczęście dawać będzie mi spełnienie jedynie "wewnętrznej mnie".
Wakacje były wspaniałe. Grecja wytargała mi serce i oddała dopiero, kiedy połowę zjadła. Ja nie jestem z tych, których paszport wygląda, jak dziecięca kolorowanka, co to widzieli chyba wszystko poza białym niedźwiedziem płynącym na krze, których morze nudzi i którzy na wakacje przyjeżdżają już w kolorze zbliżonym do nieszczęsnych kurczaków, które wirują na rożnach miejskiego targowiska w rytm piosenek z kieszonkowego radyjka Pana z warzywnego straganu z naprzeciwka. Ja proszę Państwa przyklejam nos do okna w samolocie, z zapartym tchem obserwując chmury, kiedy widzę najprawdziwszego kraba, wydaje mi się, że odkryłam nowy gatunek, a kąpiel w ciepłym morzu to dla mnie stąpanie po księżycu prawie. Jedyna rzecz, która mi się w Grecji nie podobała to lustro w pokoju hotelowym. Tak, ja,człowiek, jak to się mówi "po studiach" ;), matka, nauczyciel, taka rozgarnięta niby i świadoma i znowu, znowu to samo, znowu ta walka z samopoczuciem i własną oceną, taka irracjonalna i nieznośna.
Tak się więc jakoś zbiegły ścieżki zawiłe, które niezmęczone robaki w moim umyśle drążą, że postanowiłam się z wrogiem zaprzyjaźnić. Trochę poczytałam, trochę obejrzałam. Gotuję lepiej i mądrzej i zaczynam dbać o tą swoją powłokę, której tak wybaczyć nie mogę. Nie od poniedziałku, nie dieta, nie katorżnicze treningi - to nie ja. Taka tylko mała reorganizacja przed miesiącami odkładaną decyzją o kupnie lustra.
Ściskam i pozdrawiam wszystkich niewolników ciała.
Zachwycająca fotorelacja!!:) Taki luuz bije z tych zdjęć!!
OdpowiedzUsuńPięknie napisane, jak zwykle zresztą :D Wakacji zazdraszczam strrraszliwie, straszliwie no!
OdpowiedzUsuń%spinfolderdelete -C:\GSA\data\content\comment%
OdpowiedzUsuńLook at my blog post ... Adirondack Tall UGG Boots