No, jest, co opowiadać. Słodzę herbatę coraz więcej, żeby zabić gorycz, zalegającą mi w trzewiach i psującą smak każdego doświadczenia. Walczę, z ostatnio odkrytą, naturą cierpiętnika, a także powtarzam sobie "to nie zmarszczki, a jeśli nawet to pewnie widać je tylko w tym dziwnym oświetleniu w łazience". Tyle o mnie - przeboju z tego nie nagramy, ale może chociaż jakąś kiepską pościelówę, na znak tego, że walczę z cierpkim smakiem emocjonalnych rozterek.
Natomiast mała W. O tak, to jest cała lista przebojów, hit za hitem.
Stoimy przy szafce, w której bywa czasami ten cudowny jakże produkt, zawierający w nazwie podprogowa przesłankę kryjącą się w słowie "kinder" ;).
W: Koladkę!
JA: Mysza, jadłaś już dzisiaj czerkoladkę, nie można tyle.
W: Koladkę! (kanaliki łzowe szykują się do otwarcia bramek)
Usiłuję jeszcze coś tłumaczyć, ale zagłusza mnie dopracowane do szczegółu błaganie.
W: Mamusiu, koladkę, jebną (wyciągnięty paluszek wskazujący na potwierdzenie, że ta jedna na prawdę by wystarczyła ;)), plosę! Soundtrackiem stał się szloch rzecz jasna.
Na szczycie listy całkiem nieźle plasuję się też numer o rozmowie na "te" tematy.
Czytamy po raz enty "Basia, Franek i pielucha". Na jednej z ilustracji Franek robi siku. Wandzia tym razem nie wytrzymała i w końcu dała upust swojej ciekawości, bo ewidentnie coś jej się w całość nie składało. Więc patrzy badawczo na oprzyrządowanie Franka i pyta:
- Pępek?
- Nie, to nie jest pępek, to siusiak - odpowiadam. Co będę ściemniać ;)
Podejrzliwość Wandzi wskoczyła na wyższy level. Kolejne pytanie brzmi więc:
- Janga siusiaka?
- Nie, Wanda nie ma siusiaka, mama też nie ma. Siusiaka mają chłopcy. Franek ma siusiaka, tata ma siusiaka. - Kroczę śmiało ścieżką szczerości ;)
Mała W. wiele się nie zastanawiając postanowiła sprawdzić rewelacje zasłyszane ode mnie i pobiegła do pokoju, gdzie stacjonował jej tata. Usłyszałam tylko, jak E. nie kryjąc zaskoczenia powiedział głośno: "Słucham?!" :)
Hehe, popłakałam się :D
OdpowiedzUsuń:)))) ale słodziak!!!
OdpowiedzUsuńWybuchłam takim śmiechem, że aż mi kanaliki łzowe popuściły :D
OdpowiedzUsuńNie masz dużych zmarszczek, zauważyłabym (i też nie ściemniam).
OdpowiedzUsuńU nas hitem jest "kinder jajecko"...
A z siusiakiem anegdotka przednia. Choć doszły mnie słuchy, że po kąpieli w lodowatym krajowym morzu najokazalszy siusiak zmienia się w drugi pępek.
usmialam sie przy poście, a komentarz o drugim pępku rozłożył mnie na łopatki
UsuńHaha no to E musiał się nieźle zdziwić :D A jak już jesteśmy w temacie, to się pochwalę, że ostatnio nauczyłam Wojtka pokazywać gdzie ma siusiaczka ;)
OdpowiedzUsuńhihihi... to się dał zaskoczyć :) Luśka też przechodziła ta fascynację - teraz juz jej trochę spowszedniało, w żłobku jest grupowe nocnikowanie więc się naoglądała i wersja rodziców została potwierdzona :)
OdpowiedzUsuńNo bosko! Uśmiałam się:D
OdpowiedzUsuń