niedziela, 13 października 2013

Poziom zagubienia alarmująco wzrasta, podobnie, jak i dane dotyczące długości i jakości mojego snu. Mała W.- no, co tu dużo mówić - daje w (w moim przypadku nie tylko przysłowiową) kość. Mój kręgosłup postanowił oponować przeciwko podjęciu współpracy z moją osobą. Na tyle jednak jestem już świadoma, że wiem, że ten ból w dole pleców może być tak na prawdę bólem serca. Nie, nie obawiam się konieczności wizyty u kardiologa, mówię, o tym sercu, co go od maleńkości rysujemy i wypełniamy  z zapałem czerwoną kredką, o tym kształcie, w którym od lat lokujemy początek i koniec miłości.

Pierwszy poranek w nowym mieszkaniu. Upragniona Atlantyda, własne miejsce na ziemi, szansa, lepsze jutro i cała ta seria wzniosłych porównań, a ja...ja siedzę na najwygodniejszej z kanap, w kolorze zielonym, takim zielonym, w którym zmysły toną, w którym się można zakochać, jak 14-latka w aktorze serialu o tysiącach odcinków, siedzę i czuję, jak w żołądku zawiązuje się jeden z najwymyślniejszych marynarskich węzłów. Mała W. drzemie, E. kopie piłkę z nadzieją wygranej swojej drużyny, a ja siedzę. Siedzę i nie ruszam się z miejsca, choć moje myśli galopują, były wszędzie i Koronę Ziemi zdobyły bez wysiłku przy pierwszym okrążeniu kuli ziemskiej.

Boję się filozofów, sztuki i odkryć medycyny, i tej podróży po odpowiedź na pytanie, którego głośno nie potrafię zadać.

I choćby ostatnie zdania tej wypowiedzi miały ugłaskać zawiłe myśli, choćby miały mnie na powrót oprawić w ramę roli społecznej, to powiem to wyraźnie: rodzina i najbliżsi przyjaciele. Pewniki, tęczówki odbijające własny wizerunek, nie rzadko punkty zapalne, ale przede wszystkim fundamenty. Moja baza, stacja dowodzenia.



6 komentarzy:

  1. Moj stan otępienia ciążowego sprawił, że nie rozumiem tego wpisu. Chyba aktualnie do mnie trzeba teraz wprost, jak do chłopa: jest dobrze lub jest do bani.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie umiem powiedzieć czy jest dobrze czy źle.Post jest o tym,że bywa różnie,że świat i my sami wpędzamy się w różne obsesje,ale trzeba się czegoś trzymać,a ja polecam konkretne punkty zaczepienia:-).
    Ale przede wszystkim to Wam gratuluję i trochę zazdroszczę,bo ciążę wspominam często i tęsknię nawet trochę;-) zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Ale... W pierwszej ciąży nie miałam mdłości, apetytu jak koń, spowolnienia myślenia, piersi jak arbuzy, braku ochoty na sport i awersji do seksu. Teraz jest duzo gorzej, trudniej. Więc nie tęsknij za mocno... Chociaż może u Ciebie będzie wspaniale, czego z całego serca życzę.

      Usuń
  3. Genialne jest to zdjęcie W. z Tatą! I ta kanapa! Bywa różnie, oj bywa, grunt, to pozytywne myślenie! ;) I zrób coś z tą tęsknotą! ;) Teraz już macie swoje miejsce na ziemi! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie ukrywam, że mam w głowie duży brzuch ;) ale jeszcze nie moja pora.

      Usuń
  4. Wyszło trochę nostalgicznie, ale ja też miałam takie myśli w pierwszym okresie po przeprowadzce... a teraz? Brzuch rośnie i na myślenie już niewiele czasu zostało :D

    OdpowiedzUsuń