Tak, Wandzia mówi, mówi dużo. Poza tym, że zaskakuje wyraźnie i poprawnie wymawianymi słowami i zwrotami, jak np. "na kolana" lub "na konie" (co oznacza chęć zabawy na karuzeli w galerii handlowej :)) ma oczywiście swoje nazwy, którymi operuje ku uciesze publiki. Nie chciałabym, żeby zostały zapomniane, dlatego pozwolę sobie zamieścić tutaj mini słownik wandyjsko-polski :)
kokija - ukochany kocyk, źródło energii mojej córki, środek leczący największe wandzine tragedie
duda - smoczek, w polączeniu "kokiją" koją ból niepowodzeń ;)
piś - podejrzewam, że od babcinego "pisiu - pisiu", oznacza proces, w którym kredki stykają się z papierem
Ga! - Igusia, 6-letnia kuzynka, obdarzona uwielbieniem absolutnym
bamam - banan
jabo - jabłko
dzięcie - robienia zdjęcia
maminia - mamunia
ciko - cicho
lulu - klasyka, nie trzeba tłumaczyć ;)
cipciu - piciu :)
kapa - niekapek
ciaścio - ciasto, ciastko
plab - krab
Wu - wujek
żu - żółw
koń - koń, żyrafa, zebra, lama...każde kopytne z zasadzie ;)
jama - chęć wykonania czynności samodzielnie
blawo - brawo, najczęściej wołane po zrobieniu siku do nocnika
gola - golas
hu huuu - sowa
baba - babcia rzecz jasna, co ciekawe występuje również w odmianie babo, dla wzmocnienia efektu ;)
kolo - kolczyk
koko - oko
wu wu - wózek
kfia - kwiaty
mniau - kotek
brm - auto
balama - balsam, ale i balon :)
denia - do widzenia
ciepa - ciepłe, zazwyczaj za ciepłe, żeby zjeść :)
lapa - plac zabaw
Mama, tata, ciocia, dziadzia, cześć, miś, lala, baja, czapa, pupa, jaja/o, Peppa, nie ma, jest, pan, lampa są wypowiadane na tyle wyraźnie, że nie da się ich pomylić z innymi znaczeniami.
Z pewnością nie przypomniałam sobie wszystkiego, ale z czasem postaram się uzupełniać słownik.
Szacun i dystans!
OdpowiedzUsuńBułka nadal tylko tata :)
Piciu najlepsze. :)
OdpowiedzUsuńNas najbardziej bawi, gdy proponujemy LaDy cos zdrowego do jedzenia, odpowiedź brzmi: Nie, przykro mi, nie!
Ha!to się nazywa odmowa z klasą;-)w ogóle Laura jest mega wyjadaczem na zajęciach,świetnie jej to wszystko idzie:-)
OdpowiedzUsuńAle super! Brawo wandzinko! Moj ludvik to tak naprawde zaczal mowic jakies trzy miesiace temu...cZyli majac juz prawie 2 latka,ale z kazdego nowego slowa jestm mega dumna. Probowalismy w trzech jezykach sie z nim porozumiewac,zeby nikt w rodInie nie byl "pokrzywdzony", ale spasowalismy i puki co angielski zostal. Na inne przyjdzie czas...tak mysle. Swoja droga, to niesamowite jak szybko dzieci ucza sie ,kiedy juz zalapia o co chodzi w tej mowie. :) buziolki
OdpowiedzUsuń