A niech mi tam! Niechaj poniesie mnie fantazja ułańska i niech na blogu mym jednego dnia dwa posty się pojawią. Zagadnąć chciałam, zaprzątnąć głowy Wasze na chwilę.
Tacierzyństwo. Ach jakże wspaniałe to słowo, z jaką chęcią używane przez tą "postępową" cześć rodziców. A ja chcę zapytać czym ono jest, czym tak istotnie różni się od ojcostwa.
Bodajże w zeszłym miesiącu na temat związany z byciem tatą w naszym kraju zastukały "Wysokie obcasy", idąc drogą metafor dźwiękowych - reperkusje tegoż artykułu pojawiły się na licznych blogach. Ja dzisiaj, niczym wytrawny szachista wracam do tej sprawy. Niedawno udało mi się obronić tytuł magistra, moja praca dotyczyła rodzicielstwa we współczesnej Polsce. Tematem nierozerwalnym z takim zagadnieniem jest wymienność roli męskiej i żeńskiej. Dlatego doskonale zdaję sobie sprawę, że ojcostwo przeszło metamorfozę tak spektakularną, jak skok firmowany przez Red Bull'a. Wiem, że ojcowie sprawują więcej obowiązków pielęgnacyjnych, wiem, że ciepło, że uczucie, że zaangażowanie od okresu prenatalnego i wiem, że charakter roli taty zmienił się zupełnie. Litościwie jednak odpowiedzcie mi skąd ta zmiana terminu, albo też skąd wprowadzenie terminu drugiego. Czy rezygnujemy z określenia "macierzyństwo" od kiedy kobiety zaczęły realizować się w innych życiowych sferach? Rola kobieca także w ogromnym stopniu przepełniona jest aktualnie świadomością, której niegdyś brakowało, a jednak nikt nie kusi się by "macierzyństwo" okrasić innym słowem.
Kto pyta, ten wielbłądzik. Pytam zatem, co myślicie o "tacierzyństwie", bo liczę się z tym, że wiele mogę zwyczjanie nie wiedzieć.
Pewnie wprowadzili nowy termin, żeby podkreślić nowość jaką jest urlop dla taty z okazji narodzin dziecka.
OdpowiedzUsuńU nas niestety nie udało się skorzystać z tacierzyńskiego...nawet z dwutygodniowego urlopu przysługującego tacie po pojawieniu się dzidziola:/
szkoda, że nie wykorzystaliście. My też jeszcze nie, bo urodziłam w święta, więc E. wziął tylko kilka dni wolnego,a byliśmy ze sobą ponad tydzień. Ale ten luksus można wykorzystać do roku, więc planujemy jeszcze sobie wolne zrobić.
UsuńZgadzam się z Em. Nowy termin to chyba tylko słowo, niewiele zmienia w podejściu ojca do dziecka :)
OdpowiedzUsuńTata powinien być przede wszystkim bezpieczeństwem i wsparciem, a tego tak, jak mówisz żadne słowa nie zmienią.
Usuńo to to, termin terminem, ukuty na nowo - czemu nie? ważne by dzieciaki fajnych tatusiów miały
OdpowiedzUsuńmyślę, że chodzi o sam wydźwięk tech słów: ojciec a tata. Kiedyś ojciec miał za zadanie przynosić do domu pieniądze, aby utrzymać rodzinę i niezbyt chętnie angażował się w wychowanie, chyba że chodziło o dyscyplinowanie. Dziś troszkę się pozmieniało i dobrze, i brawo, i chwała ojcom (czy tatom) za to. W przypadku kobiet jednak zbyt wiele się nie zmieniło, bo co by nie mówić i czego by faceci nie robili, większość obowiązków związanych z opieką nad dzieckiem i tak nadal spada na matkę...
OdpowiedzUsuńPrawda, "ojciec" jest słowem bardziej szorstkim, ale przecież mamy też "matkę" i "mamę".
Usuńtylko pokracznie by brzmiało "mamostwo" czy "matkostwo" ;)
UsuńGdyby nie nowe słowa, nadal konwersowalibyśmy jak nasi pradziadowie. :)
OdpowiedzUsuńFakt, że na palcach jednej ręki mogę policzyć kąpanie mojej ponad rocznej córki przeze mnie, bo robi to właśnie jej tata, nie mówiąc już o wycieczkach na zjeżdżalnię i huśtawki sprawia, że jest mi wszystko jedno, jak się to zwie - ojcostwem, tacierzyństwem lub (a niech tam!) tatusiolińkowaniem.
Michasia