Wróciłam zatem do pracy. Jedynym, aczkolwiek kolosalnych rozmiarów problemem jest to, że nie ma tam Wandy. Pierwszy dzień ciężko przeszłam ja, opiekunka i Wandzia. Drugi dzień ciężko przeszłam tylko ja, trzeci podobnie. Córka moja wraz z Panią G. wydają się dogadywać i czerpać radość ze wspólnie spędzanego czasu. Ja każdego dnia budzę się odczuwając stres, jakiego nie czułam dawno. Trzymam ją na rękach i snuję absurdalne wizje o rzuceniu pracy i nocnym składaniu długopisów, by móc spędzać z nią dzień. Nie wróciłam do pracy z potrzeby realizacji aspiracji zawodowych, ale z potrzeby realizacji planu finansowego naszej rodziny. Mimo tego myślałam, że lepiej będę sobie radzić z rozstaniem, jednak czuję się podle. To początki - wiem, ale te właśnie początki są dla mnie scenerią rodem z mrocznego dreszczowca.
Kocham to dziecko jak jasna cholera.

I co mądrego można napisać? Nic, tylko bym Cię przytuliła :* Jakoś to będzie, mam nadzieję, że tylko lżej co rano, chociaż trochę.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, co tu pisać? Lepiej przytulić i wycałować smutną mamuśkę :*
UsuńZa agnieszką....ehhh przytulam bo co tu więcej, aż się serce ściska:)
OdpowiedzUsuńNie mam jeszcze dzieci, ale czytam wiele blogów młodych mam i już wiem, że to co opisujesz jest 'normalne'. Wiele notek o ciężkim rozstaniu z dzieckiem po powrocie do pracy przeczytałam. Powiem tak-spokojnie-minie. Trzeba cierpliwości i czasu.
OdpowiedzUsuńZa to wiem coś o rozstaniach mam z dziećmi przedszkolnymi na czas otwarcia placówki. Widzę łzy, ale paradoksalnie nie dzieci, tylko właśnie mam. Rozumiem, że to trudne, ale swoim nastawieniem i zachowaniem utrudniamy tylko sprawę. Taka już kolej rzeczy. Rodzimy dzieci i je wychowujemy, kochamy najbardziej świecie, ale one żyją dla siebie i innych, nie tylko dla nas.
Heh... trzymaj się, ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńDasz radę!
OdpowiedzUsuńMysle ze bedzie lepiej z czasem, to rzekłszy, sama nie wiem czy dałabym radę, ale bądz dzielna!!
OdpowiedzUsuńbardzo Wam dziękuję za wsparcie dziewcyzny
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki!
OdpowiedzUsuńDzięki
UsuńPodziwiam Cię, jesteś silną dziewczyną. Ja na samą myśl, że będę musiała się rozstać z moją córką mam palpitacje serca, nie wiem jak sobie poradzę ze świadomością, że ktoś inny będzie spędzać z nią więcej czasu. Możliwe, że jestem zbyt zaborcza. Teraz robię wszystko, żeby znaleźć pracę do której będę mogła brać córę... oby
OdpowiedzUsuńOJ kochana, byśmy najchętniej te nasze dzieciaczki trzymały zawsze pod skrzydełkiem, tuliły, głaskały i zalewały miłością, ale tak naprawdę nasza rola polega na tym aby je otworzyć na świat, wypuścić z gniazdka, pokazać,że życie jest bezpieczne i dobre nawet kiedy mama chwilowo znika z horyzontu. niektórzy powiedzą, ze 5mcy to za wcześnie (dziękujemy rządowi za super długi urlop macierzyński!)inni powiedzą, ze 1,5 roku to za wcześnie, nie ma reguły doprawdy. warunki dyktuje życie, a miłość mamy i córki podsycana tęsknotkami będzie się opierała na jeszcze większym zaufaniu (bo mam zawsze wraca!).jak to miłość. bądź dzielna, wszystko jest dobrze.
OdpowiedzUsuńtrzymaj się ! Wierzę, że jest Ci ciężko. Ja jeszcze jestem z dzieckiem w domu, ale w końcu nadejdzie dzień powrotu do pracy:(
OdpowiedzUsuń