Wanda postanowiła zdecydować za nas. hura! W środę rano zobaczyłam trochę krwi, z przerażeniem w pierwszej chwili orzekłam, że jedziemy do szpitala. W trakcie pakowania doszło do mnie, że to za pewne element o niechlubnej nazwie "czop", co minimalnie mnie uspokoiło. Ruszyliśmy...na izbie "przyjemna pani" powiedziała, że dla niej nic się nie dzieje, ale oczywiście przyjmie mnie na porodówkę, a tam stwierdzą, co dalej.W tym czasie odesłała E. do domu, orzekając, że nie ma potrzeby, żeby się pałętał po szpitalu, skoro przecież nie zapowiada się, żeby coś się wydarzyło. Przywożąc mnie na wspomniany odział rzuciła z powątpiewającą miną lekarzowi : "twierdzi, że odszedł czop" ze szczególnym naciskiem na słowo "twierdzi". Po badaniu usłyszałam "Jest pani rodząca. 2,5 cm rozwarcia, lewatywa i czopki siostro". Zdębiałam, bo wcale nie czułam się, jak ktoś kto tego dnia miałby wydać na świat swoje potomstwo...
Nie będę się rozpisywać, bo dyspozycje czasowe uległy drastycznej zmianie w moim życiu ;). W każdym razie rodziliśmy Wandzię prawie cały dzień. Doprowadziłam rozwarcie do maximum, wchodząc w ostatnią fazę porodu. Mała jednak nie przeniosła swojej główki do kanału, więc chwilę przed 20 zapadła decyzja cięciu, o co w tamtym momencie już sama się modliłam. Muszę przyznać, że trafiłam na porządną zmianę położnych i lekarzy tego wieczora (bo później było znacznie gorzej, ale o tym innym razem) - jeszcze na sali operacyjnej pokazali mi moje szczęście, po cięciu już na mnie czekała w sali, a jeszcze tej samej nocy się przytulałyśmy, co doprowadzało mnie do co sekunda do wzruszeń. Czucie i sprawność odzyskałam bardzo szybko... miałam w końcu ogromną motywację :)
Teraz jesteśmy już w domu. Trzeciego dnia szpital przytłoczył mnie okropnie i po konsultacjach z lekarzami, którzy upewnili mnie, że nic nam nie grozi, wyszłyśmy na własne życzenie, muszę tylko jeszcze ściągnąć szwy i będzie z głowy.
W domowym zaciszu jest wspaniale. Mój ukochany był i jest niesamowitym partnerem życiowym, co pokazał w czasie porodu i po nim. Mówi, że wręcz fizycznie czuł ból, który przepływał prze moje ciało i bał się o nas, jak diabli. Mimo to nie pokazał mi strachu, tylko miłość - nie jest to do opisania...nie wyobrażam sobie, że mogłoby go tam nie być. Ponadto w domu okazało się, że jest też świetnym tatą - nie ma żadnych obaw przed przebieraniem, kąpaniem, braniem na ręce itd., ma to po prostu w sobie. Czasem myślę, że ma więcej śmiałości do Wandy niż ja - ja po prostu trochę bardziej się spinam, ale wiem, że to kwestia czasu. Oczywiście pierwsze dni bycia rodzicem nie należą do łatwych, ale księżniczka jest absolutnie wspaniała i jej oczyska wynagradzają nam każdą "nocna zmianę bluesa" ;).
Podsumowując Wandka podyktowała warunki jej porodu i zapewniła mamie świadomość, że ta zrobiła, co mogła, a reszta nie zależała już od niej. Mimo, iż "12- godzinny poród zakończony cięciem cesarskim" brzmi groźnie, na prawdę nie wspominam go źle, a fizycznie czuję się teraz bardzo dobrze.
Chcę Wam powiedzieć, że na świecie pojawił się ktoś, kto idealnie pasuje do mnie i E. i w jakiś metafizyczny sposób nas uzupełnia...ach słów nie ma, żeby opisać cudowność, jaką Wanda wprowadziła w naszą - teraz już - Rodzinę.
Gratulacje!
OdpowiedzUsuńCzytając Twoją relację strasznie się wzruszyłam i mnie radość rozpiera, że Twoja Wanda jest już na świecie!! Wspaniała wiadomość na Święta jak dla mnie :D Czekałam na Twoją córcię z prawdziwym zniecierpliwieniem!! Gratuluję Basieńko :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że dasz temu wszystkiemu radę :) Gratulacje! Wspaniale jest czytać takie notki:) Teraz dużo spokoju i zdrowia dla Was:)
OdpowiedzUsuńGratulacje kochana!! Wanda jest taka piekna! jaki to jest dokladnie kolor wlosków?? Wielkie szczescie Was spotkalo, cieszcie sie kazda chwila;) buziaki
OdpowiedzUsuńJak wspaniale! Wielkie gratulację dla Obojga rodziców :)
OdpowiedzUsuńGratulacje!!!!! Cesarzowa piękna!!! Dużo zdrówka życzę i pisz jak się dziecinka miewa codziennie jak będziesz tylko miała siłę! Buziaki!!!
OdpowiedzUsuńNa początku ogromne GRATULACJE! Wspaniale się to czytało, ale przyznam, że nim doszłam do końca posta zjechałam myszką w dół, by zobaczyć Wandę :P Musiałam! Jest świetna! Widać, że duża i silna dziewczynka! Co do wspólnego porodu i wspaniałości naszych drugich połówek, u nas było zupełnie tak samo, z samym porodem i z początkowym radzeniem sobie z noworodkiem. Celebrujcie wspólne chwile i piszcie często, bo ciekawość będzie teraz nas zżerać, że hej! Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńKochana gratulację!!!! Super, że Wanda za Was zdecydowała! Piękne dziewczynka! Teraz to już szczęścia dla całej rodziny! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego i mnóstwa zdrowia i szczęścia dla Was :) Jest śliczna!
OdpowiedzUsuńPiękna! I te włosy! Witaj Wandziu, a Rodzicom gratuluję :)
OdpowiedzUsuńImię dość..nietypowe;)
OdpowiedzUsuńWielkie gratulacje dla całej dzielnej rodziny! Wanda Dziewczyna-Cud-Malina! Śliczna jest! Bardzo się cieszę razem z Wami i przesyłam całus w małą piętkę.
OdpowiedzUsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuńGratulacje!!!
OdpowiedzUsuńGratulacje! Śliczna dziewczynka! No i cóż jednak matka jak "twierdzi" to znaczy wie lepiej! :)
OdpowiedzUsuńGratulujemy:) Mala sliczna:)
OdpowiedzUsuń