Tego nie było w planach, nie było też tego w mojej mądrej książce, ani w opowieściach żadnej z moich ciężarnych znajomych. Dostał mi się extra syndrom ciążowy, który jest absolutnie upierdliwy. Otóż każdej nocy (bez wyjątku) budzę się o godzinie trzeciej. Czasem troszkę wcześniej, a czasami później, ale wahania nie są większe niż pół godziny. Może nie byłoby w tym nic niepokojącego gdybym budziła się, spojrzała na mojego śpiącego ukochanego i powróciła do błogiego snu, ale tak niestety nie jest. Oczy w słup i zaczynają się natręctwa. Tak, natręctwa, inaczej tego nazwać nie mogę. Najpierw oczywiście sprawdzam czy zamykając oczy nie wrócę do krainy wiecznych łowów, ale szybko okazuje się, że przeszkadza mi zbyt wiele rzeczy. Zaczyna się od nocnego osadu na zębach - więc wstaję i idę umyć zęby, następnie szukam telefonu, by upewnić się, że jest trzecia :). Wracam do łóżka i tu się dopiero zaczyna. Startuję na plecach, ale szybko doznaję dyskomfortu, więc obracam się na prawy bok, z prawego boku wracam na plecy, ale...wiadomo, więc teraz na lewy,a z lewego na brzuch. Jeżeli wszystko zawiedzie, usiłuję przesunąć E., żeby mieć więcej przestrzeni dla moich kombinacji. Wyrzucam z łóżka psy (posiadam nie całą zgraję, bo mogło to tak zabrzmieć, lecz sztuk dwie), chociaż wiem, że jak tylko zamknę oczy, jeżeli taki stan w ogóle nadejdzie, one do łóżka prędziutko wrócą. Słyszę swój zegarek, który daje znać, że to równa godzina i już wiem - jest czwarta,a ja się nadal wiercę i wiem też, że znowu rano będę zombi. Zazwyczaj moje męki kończą się po około dwóch godzinach, ale zdarzało się też, że trwały do świtu....Oh, Lord! :)
Liczę, że kiedy wrócę do pracy cały harmonogram dnia się unormuje, a tym samym opuści mnie przypadłość trzeciej nad ranem;). Ach i pomyśleć, że nie tak dawno luzowaliśmy się na molo w Sopocie i życie było takie błogie.
ps. wiem, z zakładki "statystki", że sporadycznie ktoś tu jednak zagląda :)
zatem pozdrawiam
baśka
ja też się budzę w nocy, ide siku i później okazuje się, że żadna pozycja nie jest dobra, nawet mogę śmiało powiedzieć, że każda jest zła:)
OdpowiedzUsuńmarne to pocieszenie, ale nie jesteś sama;)
no tak, siku też oczywiście - podstawa :)
OdpowiedzUsuńBędę podczytywać :)
OdpowiedzUsuńJa za to nie sypiałam w III trymestrze tak do 4-5 nad ranem po czym padałam i spałam do 13ej ;)
Ja od miesiąca się budzę o 1:00, czasem 1:10. Zwlekam się z łóżka (olaboga), jem dwie kanapki z serem, idę siku i idę spać (olaboga pół godziny szukam pozycji dogodnej) ;)
OdpowiedzUsuńdroga basiu... juz biegnę z pocieszeniem! nie odbiegasz od normy-puki co :) ...ja też jakoś na poczatku ciązy budziłam się o 3.10 nie mogąc zasnać,w poszukiwaniu czegoś...nigdy nie byłam pewna czy to jedzenie, picie, zapach, siusiu, chęć poruszania się ,hałas-chrapanie czy cokolwiek...a gdy juz w końcu zasypiałam miałam przedziwaczne sny,wcale nie o dzieciach, tylko np. bitwy wojenne...itp. Basiu to wkraczasz w bardzo ciekawy okres życia kobiety :)
OdpowiedzUsuńWnioskuje, że cieszysz się, że wrócisz do pracy. Ja całkiem odwrotnie, już nie mogę się doczekać kiedy pójdę na zwolnienie. Odeśpię wtedy sobie każdą minutę którą straciłam budząc się w nocy na siku ;)
OdpowiedzUsuń