piątek, 7 sierpnia 2015

przetwórtswo

Zawiązki myśli, kiełkujące zdania, co się złożyć pragną podrzędnie, lecz im miejsca brakuje, chęci wielkie głoszenia prawd, co je, ledwo od serca odrosną, umysł karci, że trywialne, powtarzalne, że Ameryką trącą, której się nie da odkrywać w nieskończoność, bo zgnije i lśnić przestanie, uwagi nie przykuje, bo to tak szturcha mnie właśnie, to pod paznokieć wchodzi, że może być nudno, że szaro, że przeciętnie, że może się okazać, że ktoś mnie nie widzi. A jestem przecież i wołam i kocham i wciąż martwię się, jak będzie i kiedy słyszę "truskawki się zaraz skończą" to wpadam w poczucie winy, że za mało kupiłam, za mało upiekłam, że urlop minie tak szybko, że nie zdąży być tak wspaniale, jak to sobie wymyśliłam, jak to zaprojektowałam najprostszym programem w mojej głowie, gdzie postaci nasze na stronach katalogu biura podróży powklejałam i upajałam się tym, jacy szczęśliwi, jacy kolorowi.
O co tu chodzi? Jak to możliwe, że znów samodzielnie zbiłam domek na drzewie, co synonimem miał być wolności, po drabinie się boso wspinałam, a teraz te ściany mnie więżą, i myśli się od ścian odbijają, wbijają pod żebra, niszczą tempo oddechu. 
Niech mi ktoś da ten cudowny scyzoryk, ten wytrych, co pootwiera te wszystkie skrytki, niech z nich uciekną gołębie i siądą na sercu z bibuły, niech wystrzelą płatki róż, niech ten cały kicz uleci i zostawi mnie w spokoju i może wtedy sobie odpuszczę. Może pozwolę sobie Darwina zrozumieć i wybaczę sobie każdą złość, każdy błąd, potknięcie w scenariuszu. 

Wanda cudowna, najwspanialsza. Wszystko akcentuje tak mocno. Złość, własne zdanie, miłość, radość. Wciąż mnie uczy, a ja wciąż łapię się na tym, że jeszcze nie zrozumiałam i staram się nadążyć, a kiedy myślę, że dorównałam jej już kroku, ona zmienia kierunek, odpala jakieś kosmiczne turbo dopalanie - lecimy dalej.
A kiedy po całym dniu pościgu za marzeniami, w piżamach i mokrych włosach, zamknięte w wandzinym pokoiku, jesteśmy tylko my i cały świat, który bliskością trąca nasze nosy - nic nie wydaje się wtedy takie trudne. I kiedy mimo ogromnej ciekawości, wzbudzanej kolejnymi stronami coraz to nowszych książek Wandzia odpływa w świat sennych marzeń, ja wiem, że ten spokojny oddech wart jest wszystkiego, wszystkiego.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz