
Niby człowiek taki elokwentny, ambitny i oczytany w miarę. Niby wyższe wartości, niby miłość, rodzina spełnienie. Jednak kiedy ten sam człowiek odbicie swe ujrzy w lustrze, w przebieralni, w której nic, w co się ubierze nie niweluje poczucia bycia największym ssakiem zamieszkującym ziemię, to mina rzednie i gromi wrażenie, że przepowiednia Majów się jednak spełnia i dokonuje się ona właśnie tu - w przebieralni jednej z najpopularniejszych w kraju sieciówek.
cala prawda
OdpowiedzUsuńoczywisie to zart ;) Chyba kazda z nas tak ma.
UsuńLustra kłamią!
OdpowiedzUsuńAle się uśmiałam :D napisałaś to w taki sposób, że z notorycznej, kobiecej załamki zrobiła się z tego anegdotka, że boki zrywać.
OdpowiedzUsuńTeż miałam podobny stan, w moim przzypadku (osoby, która uwielbia jeść), jedynym rozwiązaniem jest dużo jeść i... ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Wystarczy wybrać taką formę aktywności, którą się polubi (u mnie jest to joga, marszobieg i siłownia, czasem basen) i uprawiać ją z uśmiechem 3 razy w tygodniu. Po miesiącu tak wchodzi w krew, że człowiek cieszy się, idąc na kolejny trening (serio!!!). Waga stoi w miejscu, a sylwetka zmienia się naprawdę na korzyść:)
Kurde, czy to jakaś plaga noworoczna? :D nagle wszystkie uświadamiamy sobie, żeśmy grubasy!! ;)
OdpowiedzUsuńIDEALNIE i przezabawnie to ujęłaś ;) Ja mam takie samo wrażenie, szczególnie po świętach.. Chciałoby się mieć sylwetkę idealną, ale dążenie do niej jest cholernie trudne.. A ten obrazek-boski :>>!
OdpowiedzUsuń...ja notorycznie wybucham płaczem kiedy patrzę w lustro... Od urodzenia córki nie mogę się pozbierać. W ciąży przytyłam 32 kg!, bo całą ciążę musiałam leżeć w łóżku i d**a rosła. Teraz pozbyć się tego trudno. Z tego powodu właściwie nie mam zdjęć z moją córką, bo wywołują u mnie tylko ryk...
OdpowiedzUsuńNa pewno nie jest tak źle. Po prostu ta sieciowka ma złe przeszycia!
OdpowiedzUsuń