poniedziałek, 3 września 2012

ta tu.

Jak zdarza się mawiać ludziom : "nawet gówno można zapakować w złoty papierek" (swoją drogą kto by miał na to ochotę). Przekonać można się o tym chociażby kiedy w restauracji kelner z miną dumnego pawia przynosi sos o kosmopolitycznej nazwie tysiąca wysp, a później okazuje się, że w domowym zaciszu mieszając majonez i ketchup osiągnąć można ten sam efekt. No i właśnie mogłabym ubierać w górnolotne określenia mój brak polotu, zrzucać moją nieobecność na karb przewartościowywania życia albo zaangażowania w obowiązki domowe. Nie byłaby to  prawda. Dotknął mnie marazm zupełnie nijaki.

Wydaje mi się, ze blog mój z założenia jest blogiem mamowym, a jednak w tej grupie nie do końca się odnajduję. Myślę, że dla mam staję się coraz mniej interesująca. Natomiast forsując tu inne tematy niż stricte dzieciowe nie umiem sprowokować odezwy. 

Wracam też niebawem do pracy. Lubię ją, choć nie jest moim powołaniem. Powołanie uśpiłam, udusiłam wręcz, kiedy jako świeżo upieczona maturzystka przeszłam osobistą, ogromną dla mnie na tamten moment porażkę nie dostając się na wydział oceanografii. Temat do mnie wraca. Czasem nawet płaczę - krótko, właściwie to tylko kilka "chlipów". Nie ratuję zagrożonych gatunków. Nie żyję nad Bałtykiem. Jednak względem wybrzeża 400 kilometrów w głąb Polski mieszkam sobie ja z mężem, dzieckiem i dwoma psami. Technicznie rzecz ujmując na płaszczyźnie matrymonialno-rodzinnej czuję się spełniona.

Większość z tych przemyśleń dopadła mnie kiedy leżałam w studiu tatuażu. Trafiłam bowiem pod igłę człowieka, którego sylwetki nie dałoby się wkleić w żadną inną scenerię. Wydawał się wykonywać swoją pracę, jakby świadomość, że będzie tatuował ludzi pojawiła się u niego już z życiu prenatalnym.

Ciekawe czy los sprawi, że w zawodowej kwestii poczuję kiedyś pełne spełnienie.



16 komentarzy:

  1. Sluchaj kochana, czuje sie identycznie w swoim zyciu! nie mam pojecia czemu nie posluchalam swojego wewnetrzenego glosu i nie poszlam za pasja a nie za tym co praktyczne. Ja nawet do pracy nei wracam, bo zostawilam ja w oddalonym miescie i musze znow od zera zaczynac, juz mnie wykancza to ze najdluzej kiedykolwiek prace mialam 2 lata, a tak ciagle zaczynam od zera, bo przeprowadzka za przeprowadzka. Ale za to w zyciu prywatnym jak i Ty czuje sie bardzo spelniona wiec mam z czego czerpac sile. Rowniez chociaz siedze obecnie w domu ze swoja pociecha, w typowej roli mamy nie do konca sie odnajduje i patrze czasem (wstyd sie przyznac) z lezka w oku na meza, ktory ma wielka satysfakcje z zycia zawodowego i z przyjemnoscia wstaje rano i jedzie do swojej pracy, spotyka sie codziennie na lunchu z ciekawymi ludzmi i wybywa czesto na kolacje ze wspolpracownikami. A z drugiej strony, gdyby ktos mi zaoferowal tearz to samo ale kosztem rozstania sie codziennie z Zosia to chyba bym podziękowała... buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że nie powinnaś się wstydzić takich uczuć. To dobry znak - świadczy to o tym, że traktujesz życie wieloaspektowo i potrafisz realizować się w wielu rolach.

      Usuń
  2. Ja, mimo, że jestem świeżo upieczoną mamą i dziecięce tematy same się do mnie kleją ;) chętnie poczytam coś na inny temat, więc śmiało! Pisz, nie krępuj się :D

    Tatuaż super! Marzy mi się też, mam nawet od bardzo długiego czasu w swej głowie wzór, ale odwagi ciągle brak ;)
    W ciąży myślalam 'zrobię, na pewno zrobię jak juz urodzę!'. Teraz myślę...może po drugiej...haha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się właśnie tak odwleka, a wystarczy się umówić na wizytę i po sprawie ;).
      To już mój drugi tatuaż,myślę, że nie ostatni. Kilka lat poświęciłam na myślenie pt. "a jak mi się znudzi?" a teraz mam prawie 30-tkę i żałuję, że dopiero teraz się za to zabrałam.

      Usuń
  3. Podoba mi się Twój tatuaż :) Sama nie miałabym odwagi, a może raczej chodzi o to, że za szybko się nudzę i w gruncie rzeczy wiem, że każdy tatuaż po pewnym czasie chciałabym usunąć. Uważam, że tatuaże robią sobie ludzie, którzy dobrze wiedzą czego chcą a to cecha do pozazdroszczenia.

    Chętnie poczytam o innych tematach. I skomentuję - oczywiście jeśli będę miała coś w danej kwestii do powiedzenia ;)

    Ja dobrze się czuję w roli mamy i na razie nie mam potrzeby powrotu do pracy, ale za jakiś czas - jestem pewna - taka chęć i u mnie się pojawi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Ja dobrze wiem, jakie chce mieć tatuaże,ale na życie taka determinacja się raczej nie przekłada ;).
      Potrzeby powrotu do pracy nie odczuwam jeszcze, raczej przymus, bo kończy się "macierzyńskie" ;)

      Usuń
  4. Takiego spełnienia mi trzeba, bo czuję wypalenie :(
    tatoo boski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czadowo byłoby realizować jakąś pasję i jeszcze zgarniać za to kaskę - może kiedyś będzie nam to dane :)

      Dziekuję.

      Usuń
    2. właśnie - tylko co zrobić jak człowiek ma takie pasje, że z tego się nie wykarmi :D

      Usuń
  5. Kobieto, ja codziennie tu wchodzę i przeżywam wielkie rozczarowanie, kiedy nie znajduję kolejnego posta! Ostatnio w mojej monotonnej codzienności jest to jedna z niewielu przyjemności... Kocham swoje dziecko, ale czasem zwyczajnie brakuje mi dorosłych...

    Ja także mam wrażenie, że minęłam się z powołaniem... Nie dostałam do tego pracy w szkole, ale i tak wiem, że mogłabym jej nie polubić, uczenie - owszem, dzieci - cudownie, ale nienawidzę bezsensownej papierologii... A do mojej pracy już też nie wrócę, więc czuje się zawieszona w próżni, przestraszona, że nie jestem dość dobra, żeby znaleźć jakąkolwiek pracę... i strasznie boję się rozstania z dzieckiem... Ot jeden wielki kryzys tożsamości i wiary w siebie. Trzeba było startować na weterynarza... Chciałabym powiedzieć, że jeszcze wszystko przede mną, ale niestety już tak nie czuję.
    Do tego wszystkiego nadal nie mogę poradzić sobie z odejściem mojego Bullika. Na każdym spacerze z małą łzy mi się cisną do oczu, że nie może nam towarzyszyć.

    A tatuaż przepiękny, aż mnie kusi, żeby zrobić następny

    No to się wyżaliłam, aż wstyd

    Podsumowując - pisz jak najczęściej, bo z utęsknieniem czekam każdego Twego posta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o ja! przemiłe słowa. baaaaardzo dziękuję. Bardzo dużo znaczą dla mnie takie opinie.

      Dziewczyno - jesteś mamą - a to oznacza, że już jesteś kimś MEGA. Twoja tożsamość nie powinna przeżywać kryzysu. Jesteś silna, odważna i właśnie rola mamy powinna Ci uświadomić, że możesz jeszcze wiele zrobić.

      Co do pieska - bardzo mi przykro. Ja mam dwa i zakładam, że będą żyły wiecznie, bo inaczej tego nie ogarnę.

      Wa razie co - żal się ile wlezie ;).

      Dziękuję

      Usuń
  6. Cudowny tatuaż!
    Wiesz, ja Cię lubię taką, jaka jesteś... Marazm dopada każdego, ja już zaczynam się miotać i nie wiem, co dalej - tyle planów mi nie wyszło - i to z mojej winy, z braku pogodzenia różnych spraw, z powodu słomianego zapału, ze strachu. I teraz to wszystko zaczyna mnie dopadać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, jak to jest. Zakłada sobie człowiek czego to nie zrobi , kim nie będzie, jaki będzie z siebie dumny. Bez naszych starań rzeczywistość depcze plany i później następuje rozczarowanie - głównie sobą...

      Usuń
  7. Oceanografia? Ratowanie ginących garunków? Hmmm... Nikt inny, jak Twój mąż uczył mnie nabijać robactwo a haczyk celem złowienia ryby. Więc może ratuj te, które łowi i to już będzie jakiś mały krok w spełnieniu marzeń? ;D ;D

    Tatuaż kapitalny, też mam, ale w dużo, dużo bardziej intymnym miejscu, choć podobnie jak Twój - uskrzydlony.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja spełniłam swoje marzenia: najpierw poszłam na biologię, potem zostałam genetykiem molekularnym. Publikowałam, pracowałam przy ciekawych projektach, nawet prowadziłam moduł w kursie dla pracowników naukowych. A potem okazało się, że trzeba było słuchać rodziców bo genetycy jeżdżą po świecie, pracują na 2-3 letnich kontraktach od świtu do nocy żeby granty rozliczyć, nie mają etatu, urlopu, świadczeń ani dzieci. I co fascynujące - żadne pieniądze. Słownie żadne, bywa, że mniej niż w McD :/
    I tak ostatecznie wsadziłam swoje marzenia w kieszeń i właśnie robię uprawnienia nauczycielskie żeby młodzież karmić mrzonkami o karierze naukowej.
    Sama nie wiem czy nie lepiej się trochę romantycznie połudzić.

    Czytać Cię uwielbiam pasjami a jeśli się nie odzywam to dlatego, że czasami zwyczajnie lepiej kiedy siedzę cicho zamiast pisać oczywistości hojnie okraszone uśmiechniętymi buźkami.

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Coś w tym jest, że na moim blogu tylko wpisy poświęcone macierzyństwu i mojej córce budzą emocje, a przy każdym "zwykłym" zdjęciu nie ma ani jednego komentarza i nawet oglądalność bloga spada, tak, jakby czytelnicy przeczuwali, że nie zobaczą, czego chcą, więc profilaktycznie nie wchodzą ;) Nie, żeby to miało dla mnie znaczenie, że zauważywszy ten schemat, zaśmiałam się tylko, bo głośno każdy twierdzi, że cudze dzieci są nudne, a po cichu..... ;)

    OdpowiedzUsuń