Obsesyjny etap charakteryzujący się np. nieustannym sprawdzaniem ruchów Wandy, kontrolą "własnego siedzenia" - czy aby czasem nie tonie ono w wodach płodowych, a także traktowaniem każdego ukłucia w plecach,
w boku, w brzuchu ... gdziekolwiek ;) jako potencjalnego preludium do skurczy postanawiam ukrócić !!! Nie jest to łatwe - ostrzegam ciężarne, które jeszcze mają ten etap przed sobą - bardzo trudno pozbyć się tych "fixów" ;). Zamanifestowanie przerwania swoistej paranoi objawiło się u mnie zabiegami pielęgnacyjnymi :). Wczoraj pierwszy raz w ciągu swojego żywota (nie żartuję) położyłam się na fotelu w gabinecie kosmetycznym w celu doświadczenia regulacji oraz henny brwi i rzęs. Do tej pory okazyjnie, własnym sumptem podejmowałam się tych wyzwań. Natomiast dziś idę do fryzjera. Oczywiście cały czas towarzyszy mi obawa, że moje wody odpłyną w czeluściach salonu, ale myślę sobie, że muszę się Wandzi spodobać - w końcu tylko raz w życiu pierwszy raz widzi się swoją mamę, zatem chcę zrobić wrażenie ;).
w boku, w brzuchu ... gdziekolwiek ;) jako potencjalnego preludium do skurczy postanawiam ukrócić !!! Nie jest to łatwe - ostrzegam ciężarne, które jeszcze mają ten etap przed sobą - bardzo trudno pozbyć się tych "fixów" ;). Zamanifestowanie przerwania swoistej paranoi objawiło się u mnie zabiegami pielęgnacyjnymi :). Wczoraj pierwszy raz w ciągu swojego żywota (nie żartuję) położyłam się na fotelu w gabinecie kosmetycznym w celu doświadczenia regulacji oraz henny brwi i rzęs. Do tej pory okazyjnie, własnym sumptem podejmowałam się tych wyzwań. Natomiast dziś idę do fryzjera. Oczywiście cały czas towarzyszy mi obawa, że moje wody odpłyną w czeluściach salonu, ale myślę sobie, że muszę się Wandzi spodobać - w końcu tylko raz w życiu pierwszy raz widzi się swoją mamę, zatem chcę zrobić wrażenie ;).
Pod spodem zamieszczam małą retrospekcję. Od jakiegoś czasu, z różną częstotliwością starałam się robić sobie zdjęcia mniej więcej w tej samej pozycji, na tym samym tle, ażeby później zaobserwować, jak Wandy lepianka zamienia się w rozbudowaną willę ;).
zdjęcia poukładane są chronologicznie, jednak jak się teraz przyglądam wnikliwie, czasem wielkość brzucha uzależniona była od rodzaju ubrania lub niefortunnego zgarbienia się ;)
no i wybaczcie miny - ciężko osiągnąć efekt "mądrego uśmiechu", szczególnie wykonując "autoportret" tel. komórkowym ;)
ściskam



Zdjecia super, szczegolnie sposob w jakie je zrobilas i poukladalas. Ja podziwiam fakt ze masz az tyle roznych 'pasujacych' obecnie ciuchow:P ja wydaje sie chodzic wiecznie w tych samych dwoch koszulkach i getrach:D Czekam z niecierpliwoscia na zdjecia Wandy bo z pewnoscia niebawem sie pojawi:)
OdpowiedzUsuńdzięki. Jeśli chodzi o "górną" garderobę to w trakcie ciąży kupiłam właściwie tylko dwie bluzki na ramiączkach - białą i łososiową i były bazą do większości zestawów ;). Reszta ubrań sprzed ciąży jeszcze, na szczęście gustowałam w szerszych kreacjach i dzięki temu posłużyły mi przez te 9 miesięcy.Swoją drogą właściwie wszystko, co tu widać pochodzi z lumpexów:)
UsuńSuper ten pomysł ze zdjęciami!!:) Co do wód, to mi się sączyły dwa dni i nie zorientowałam się, że to wody. Ginekolog w przychodni też nie, zbagatelizował, nawet po badaniu stwierdził, że nic się nie dzieje. Kilka godzin później zaczęłam rodzić. Natomiast w szpitalu chlusnęło, że wiadro by się zebrało, więc lepiej niech mopa w salonie przyszykują hehe ;)
OdpowiedzUsuńudało się obejść bez mopa. A ten lekarz - fachowiec ;)
UsuńSzczęśliwego rozwiązania kochana!
OdpowiedzUsuńdziękuję.
UsuńTak samo jak Aga, jestem pod wrażeniem ilości ubrań. Ja w ciąży ograniczyłam się chyba do 4 czy pięciu bluzek w których najlepiej i najwygodniej się czułam.
OdpowiedzUsuńMnie wody odeszły w wannie. Pamiętam jak dziś, miał lecieć o 23 jakiś horror, więc ja dziesięć minut wcześniej poszłam do lazienki się wykąpać. Weszłam do wody, umyłam się i nagle usłyszałam takie strzelenie. Zaczęlo boleć więc wyszłam z wanny, wody się sączyły a ja w strachu siedziałam i nic. Mąż mi się do łazienki dobijał, mówiąc, że film się zaczyna a ja siadłam na ziemi i zaczęłam płakać. Więc wszedł i mówi, nie płacz kochanie zdążysz obejrzeć, a ja mu ryczę, że rodzę i się boję :D Na początku nie umiał uwierzyć hehe. Pamiętam nawet że jadąc do szpitala ubrałam podpaskę, bo bałam się, że sobie spodnie zaleję :)
Także, życzę Ci miłych wspomnień i szczęśliwego rozwiązania.
Pozdrawiam :)))
kurde, niezła historia. Ja ciągle w głowie pisze scenariusze, jak będzie wyglądał ten dzień, ale życie pewnie mnie zaskoczy :)
Usuńpozdrawiam również i dziękuję :)
Świetnie wyglądasz i z czasem coraz lepiej ;) Piękna pamiątka i rewelacyjny pomysł! Trzymajcie się obie, dziewczyny!!!
OdpowiedzUsuńno właśnie, póki co, trzymamy się bardzo siebie ;)
UsuńMnie wody odeszły bez niespodzianki, na łóżku porodowym, nudy. a miałam nadzieję, że będę opowiadać mrożące krew w żyłach historie o fontannie w warzywniaku czy coś ;).
OdpowiedzUsuńAle jeśli chcesz sprawdzić czy odeszły (a nie czy podciekają) nie warto zawracać sobie głowy siedzeniem, trzeba od razu zaglądać do kapci ;).
A kosmetyczki, fryzjerzy i reszta zapowiada Wandę już niedługo. Ja też jednego dnia obudziłam się z przemożną potrzebą ufarbowania włosów :).
Moja teściowa właśnie dysponuje taką historią o przystanku autobusowym i pełnych wody kozakach :)
UsuńFantastyczna retrospekcja!
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńsuper te zdjecia !!! mnie odejscie wód obudzilo w nocy :)
OdpowiedzUsuń