Wanda nadal okupuje moje wnętrze, wyprawiając w nim akrobacje na miarę olimpijskich zmagań. Kobietom, które czytają tego bloga i myślą sobie "ona nie pisze nic, o bólach krocza, pleców, o tyciu i opuchnięciach...może jednak nie każdego to spotyka", muszę powiedzieć, że niestety wszystkie te symptomy mnie nawiedziły. Nieszczególnie to jednak "smaczne" słowa do napisania i przełknięcia, dlatego jakoś to odwlekałam, ale tak - są dni, gdy zupełnie nie mam pojęcia gdzie się podziały moje kostki i tak, chwilami mam wrażenie, że jakieś niezidentyfikowane siły będą mnie rozpoławiać kończąc na czubku głowy, poprzez nos, mostek, pępek, a zaczynając...wiadomo gdzie ;). Nie pasują na mnie żadne moje buty, poza specjalnie zakupionymi w rozmiarze 40 (przed ciążą 38, ewentualnie 38,5), a twarz ... hmm, aż dziw, że nie roi się w okół mnie stado wilków, bądź nawet wilkołaków, bo przecież jestem chodzącą pełnią ;). Piszę to wszystko teraz z przymrużeniem oka, ale trzeba Wam wiedzieć, że bywa ciężko. Fizycznie to wiadomo, bo jest przecież, co nosić, ale i psychicznie nie jest szczególnie swobodnie. Kocham Wandę już bardzo, nie mogę się doczekać tego łysonia w swoich ramionach i przepełnia mnie szczęście, że niebawem pojawi się mała osóbka, pachnąca mlekiem i oliwką ;). Jestem jednak przecież wciąż jeszcze kobietą i kiedy przychodzi wiosna i na ulicach pojawiają się przedstawicielki płci pięknej w zwiewnych strojach, odsłaniające swoje wdzięki, a ja na tą samą ulicę wytaczam się na na stopach przypominających rękawice myszki Miki i nogach o wdzięcznych kształtach kolumny doryckiej to nawet przy ogromnych chęciach zaprzeczenia robi się człowiekowi trochę przykro.
Ach Wandziu, chodź już może do swej "wielkiej" matki ;).
zdjęcia autorstwa pewnej miłej osoby :) http://katarzynapawlak.pl



Bardzo fajny blog :) Widzę, że już naprawdę nie wiele pozostało Ci Basiu do cieszenia się rolą mamuśki :) Jesteśmy z tego co widzę rówieśniczkami. Ja naszego synka spodziewam się w połowie czerwca więc jeszcze trochę mi zostało tego wytaczania się na ulicę w piękne słoneczne dni. Podczas, gdy wszędzie krążą zgrabne, ślicznie ubrane dziewczyny ;) Troszkę mi brak dawnej sylwetki, ale kocham mój brzuszek i jestem pewna, że będę za nim bardzo tęsknić. Trzymaj się kochana :) Będę śledzić Twoje mamusiowe poczynania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kasia :)
je też kocham swój brzuch, gorzej z całą resztą ;)
UsuńBasia, wyglądasz pięknie :)
OdpowiedzUsuńno, dziękuję bardzo,ale wybrałam te korzystniejsze zdjęcia ;)
UsuńBardzo trafnie to opisałaś, szczególnie o tej wiośnie na ulicach.
OdpowiedzUsuńU mnie też suszarka okupowana jest przez ciuchy dla krasnala :)
troszkę dołujące, na szczęście zostaniemy za to solidnie wynagrodzone ;)
UsuńNo i ja jestem Twoją rówieśniczką, a do tego jeszcze ten angielski mamy wspólny ;) Ale pomyśl - Ty już w lecie będziesz śmigać w lekkich, małych ciuchach, podczas gdy ja spędzę całą wiosnę i lato w rozmiarach, do których, że tak powiem, nie przywykłam ;) Oj tam! Odbijemy to sobie :)
OdpowiedzUsuńpewnie, że tak, będziemy karmić do upadłego,by osiągnąć wagę z liceum ;) haha
UsuńWyglądasz rewelacyjnie, świetna sesja! Teraz doceniam rodzenie w 35tc., nic mi nie spuchło i strachu nie było. Ale teraz widząc ciężarne, szczególnie prowadzące drugiego brzdąca za rączkę rozczulam się, zazdroszczę i chcę kolejnej ciąży i kolejnego maleństwa. A po pierwszym porodzie mówiłam, że nigdy więcej :) Trzymam kciuki za Was!
OdpowiedzUsuńdziękuję. Ja już teraz myślę o tym, że będzie brakować mi tych kopniaków i tego stanu, szczególnie z drugiego trymestru.
UsuńOjej, ja normalnie noszę 40-41, czy to oznacza, że będę musiała szukać obuwia w sklepie dla koszykarzy? :D
OdpowiedzUsuńa może Tobie się uda tak nie puchnąć:)
UsuńPodobno stopa w ciąży rośnie... :)
OdpowiedzUsuńKońcówka jest straszna - ale już niedługo!
właśnie, oby po ciąży zmalała ;)
UsuńBasiu, slicznie wyglądasz i bardzo trafnie i jednoczesnie komicznie wszystko ujęłas:) rozumiem ze moje początki puchnięcia i dolegliwosci to dopiero mała rozgrzewka przed tym co naprawde potem czeka?:) pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńnie wiem,jak będzie w Twoim przypadku,ale to, co się dzieje z moim ciałem w tym ostatnim miesiącu, przeszło, muszę przyznać moje dość śmiałe oczekiwania ;)
Usuńpozdrawiam również gorąco:)
Wyglądasz super!! Wcale nie jest z Tobą tak źle Moja Droga ;)
OdpowiedzUsuńA co do narzekania, to i u mnie się zaczęło :( mam dość, zwłaszcza w nocy kiedy to ledwo mam siłę przewrócić się z boku na bok, a cenną przestrzeń dodatkowo zajmuje mąż :P
haha :) Teraz doceniam, że wyszłam za chudzielca ;)
Usuńjak dla mnie wygladasz super. Piekne zdjecia, szczegolnie to pierwsze :)
OdpowiedzUsuńdziękuję serdecznie:)
UsuńI dla mnie wyglądasz super ;) Zazdraszczam również tego, że rodzisz tuż, tuż i będziesz mogła spędzić jeszcze wiosnę i lato na spacerach.
OdpowiedzUsuńJa pewnie będę czuć się jak w piekle, zanim w połowie lipca wybuchnę ;)
Ale już oglądałam worki...całkiem ładne, kolorowe:
http://www.agrojumal.com.pl/attachments/Image/worki_raszlowe_str.JPG
Idealne na sukienki dla wielkiej bombonierki! buhahaha :D
Ściskam i razem z Wami wyczekuję Wandy!
Ps. Jeszcze się nie urodziła, a widzę, że ma większą kolekcję butów niż ja sama :D
ale te worki na prawdę gustowne ;)
UsuńWyglądasz fantastycznie! Może się tak nie czujesz, ale wiedz, że to subiektywne bo jesteś śliczną przyszłą mamusią. Jedyne z czym nie mogę Cię pocieszyć w 100% szczerze, to rozmiar buta, sama czekam aż mi się zrobi z powrotem 38. I czekam, i czekam... :/
OdpowiedzUsuń1. dziękuję Ci bardzo za słowa otuchy w tych "opasłych" chwilach ;)
Usuń2. trochę straszysz tymi stopami ;) daj znać, jak się coś zmieni, bo będę musiała w razie czego odłożyć na jakieś obuwie :)
Wyglądasz pięknie, powodzenia życzę
OdpowiedzUsuńdziękuję i nie - dziękuję ;)
Usuńsweets:)
OdpowiedzUsuń