wtorek, 6 grudnia 2011

Święty zostawił prezenty

            Ósma godzina - ciemności egipskie. Śniegu, jak wiecie ni widu, ni słychu (fajne to określenie samoczynnie dzieciństwo odbija się w pamięci :)), jednak rekompensują to wystawy sklepowe, które zimę i święta nawołują "chodźcie już, najwyższa pora". Kochane, mnie to nie przeszkadza, nie denerwują mnie wszechobecne złote łańcuchy i Mikołaje, ja się czuję dobrze
w tym napływającym, amerykańskim, świątecznym kiczu, przyznaję się do tego otwarcie :).
            Ap ropo Świętego, to  i w tym roku mnie nie zawiódł, spełnił moje życzenia i wczoraj późnym wieczorem zostawił przy kominku dla mnie paczkę. Brzmi to może przesadnie bajkowo, ale tak się składa, że w naszym mieszkaniu, w sypialni jest właśnie kominek. Używamy go, by ukryć m.in. pokrowiec na snowboard czy niewygodne kartony :), ale w tym świątecznym okresie nasz mini-magazyn zamieniłam w najbardziej magiczny punkt mieszkania.
            Tych kilka ostatnich dni było dla nas zresztą kumulacją okazji prezentowych, bo E. skończył 27 lat, tego samego dnia nasz związek wkroczył w czwarty rok swojego istnienia, no i przemknął przez dom, jak zawsze niezauważony, wspomniany już wcześniej Mikołaj (a na pewno był prawdziwy, bo przyniósł mi mleczko w tubce, pomarańcze i orzechy włoskie, a na takich smakołykach zna się tylko ten najprawdziwszy, chyba ten sam zresztą, który przynosił mi paczki, kiedy mój rodziciel pracował
w elektrowni ;)).
            Wandziu, Twój tata jest czadowy :)


3 komentarze:

  1. Nic tylko się cieszyć z takiego Mikołaja co rozpieszcza prezentami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mikołaj zawsze grzeczne osoby odwiedzi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj, ja się z takiego Mikołaja bardzo cieszę, w tym roku pokazał, że na prawdę daje prezenty prosto z serca :)

    OdpowiedzUsuń