Zastój na blogu spowodowany był sporym uszczerbkiem na zdrowiu. Na szczęście mym, zdrowie Wandy nie zostało zagrożone, choć sytuacja początkowo wyglądała niebezpiecznie. Nie będę opisywać, co mnie dopadło, bo nic przyjemnego czytać o chorej ciężarnej. Istotny jest fakt, że należało się wyłączyć, z życia powszechnego na jakiś czas i zadbać o to, aby organizm, w którym żyje moja córka wrócił do siebie.
Ap ropo mojej córki - to już 25 tygodni, prawie kilogram i coraz większa siła, która sprawia, że boks przeskoczył na kolejny level ;).
Jak zostało to kiedyś wspomniane (<-- to delikatne słowo, w obliczu tego, że o owym fakcie pisałam pewnie nie raz;)) posiadamy dwa psy. Dziś parę słów o koneksji pomiędzy Franciszkiem a Wandą. Pies ten bowiem pokochał mój brzuch, lubi bardzo kłaść na nim swą bezwładną chwilami mordę, a powiem więcej... mam wrażenie, że Wanda też go lubi. Zresztą ciężko nie lubić przytulania do ciepłych psich grubasków ;).
A! i zapomniałabym - pierwszy raz w życiu mam żywą choinkę, i chociaż E. nie do końca odnajduje swoje emocje
w określeniu "magia świąt", to kiedy kroczyłam za nim z niewidzialnym ogonem pawich piór, który wyrósł mi patrząc, jak dźwiga drzewko w kierunku samochodu, poczułam, że na prawdę założyliśmy rodzinę.
Dobrze, że wróciłaś już do zdrowia! Zaglądałam tu często, bo myślałam, że może miniaturki mi sie nie uaktualniają :)
OdpowiedzUsuńMoje koty też lubią wylegiwac się na brzuchu. Jeden to nawet jeszcze do niedawna domagał wpuszczenia się pod bluzkę. Do niedawna, bo teraz ma zakaz. Mogę Ci już zdradzić, że też jestem w ciąży :) Zaczęliśmy 3 miesiąc :)
Ściskam!
Zdrowia, zdrowia życzę oby już nie było żadnych problemów! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już więcej nie będą się Ciebie choróbska trzymały :)
OdpowiedzUsuńA buldożek cudny! przesłodko wygląda integrując się z Wandą ;)
Franciszek robi dokładnie to samo co moja Kotuszka :)! Zwierzaki to wiedzą co dobre :). A Ty zdrowiej bo chorowanie w ciąży to średnia zabawa.
OdpowiedzUsuńBoksem się nie przejmuj: jeszcze chwila i będzie Malutkiej trudniej wziąć dobry zamach: zacznie się raczej rozpychać i turlać niż kopać, a to całkiem urocze :).
Będzie z niego - znaczy psa - niezły opiekun. Już to widać jaki troskliwy dla Wandy.
OdpowiedzUsuńMój Jeszczeniemąż też ma kłopoty z "magią świąt". Musimy ich sobie "urabiać" co by nam ich dzieci na nieczułe na świąteczna atmosferę nie wyrosły ;)
@ Million Feet Above The Ground
OdpowiedzUsuńKochana, no to gratulacje:)Coś tam czytałam, że ciężarne nie powinny obcować z kotami, bo one lubią przenosić zakażenia, ale myślę, że tyczyło się to kotów nieudomowionych, bo takie, które są mieszkańcami naszych przybytków są zazwyczaj wręcz pachnące :),więc...dlaczego nie mogą przytulać brzucha?
@ Hafija & Emma
OdpowiedzUsuńDziękuję Dziewczyny bardzo
@ Miłka
OdpowiedzUsuńJa to lubię ten boks, no może jedynie troszkę staje się nieznośny, kiedy ciosy odbijają się na pęcherzu ;)
@ Jagoda
OdpowiedzUsuńOj, Kochana, dziecie na szczęście łatwo jest zarazić tą świąteczną atmosferą :)
Wszystkiego dobrego i wiele czekoladowych oraz magicznych doznać w te Święta :D
OdpowiedzUsuńNajlepszego na Święta, spokojnej i bezstresowej ciąży, na zapas i tak się nie wyśpisz, ale odpoczywaj dużo - potem może być ciężko :)
OdpowiedzUsuńSlodki psiak :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za życzenia i komplementy ;)
OdpowiedzUsuń